piątek, 6 stycznia 2017

Anna Kozłowska - Przeczytane 2016

najlepsze przeczytane w 2016 roku - kolejność przypadkowa



Beata Guczalska – Trela
Choć to książka raczej dla teatromanów to jednak w zalewie książek o celebrytach/znanych ludziach/aktorach zasługuje na szczególną uwagę. Zarówno z powodu jej bohatera jak i sposobu napisania. Trela wybitnym aktorem jest i nic nikomu nie musi udowadniać. Ale jest także osobowością teatru i chodzącą legendą złotej ery krakowskiego Starego Teatru. A Beata Guczalska doskonale to udokumentowała i świetnie napisała dobrą książkę o aktorstwie.




Elizabeth Strout – Mam na imię Lucy

Pięknie napisana powieść o życiu. O kruchej i jednocześnie niezwykle silnej więzi córki z matką. O frustracjach i upokorzeniach z czasów dzieciństwa i dojrzewania, które mogą być przyczyną kolejnych klęsk lub impulsem do zmiany i poszukiwania lepszego życia. Inspirujące. 

Utalentowana autorka, za poprzednią powieść Olive Kitteridge otrzymała nagrodę Pulitzera, a HBO na jej podstawie nakręciło serial.  




Witold Szabłowski – Sprawiedliwi zdrajcy
Jedna z najważniejszych książek reportażowych jakie przeczytałam. Mądra, wyważona, gęsta od prawdziwych emocji. W lawinie tragicznych zdarzeń pozwala zauważyć człowieczeństwo. I mimo upiornych zdarzeń daje jednak odrobinę nadziei, że zawsze można zachować się przyzwoicie. Budujące.




Szczepan Twardoch – Król
Jest dokładnie tak jak w zapowiedzi wydawnictwa, cytuję: „Warszawa. Burzliwe lata trzydzieste XX wieku. Wielokulturowy, podzielony świat u progu drugiej wojny światowej, targany konfliktami narodowymi, politycznymi, społecznymi - w całej złożoności, pokazany nieraz drastycznie, ostro, szokująco. Zwroty akcji, romanse, gwałty, ćwiartowanie ciał, szantaże, przewroty polityczne - tu zaciera się granica między życiem codziennym, polityką, a gangsterką.” 
Dodam tylko, że świetnie się czyta.



Magdalena Grzebałkowska – 1945. Wojna i pokój
Zdawać by się mogło, że koniec wojny to powszechny stan błogości. Tymczasem Magdalena Grzebałkowska (pracowita i utalentowana) przeprowadza nas przez 12 miesięcy 45 roku dotkliwie obrazując jak próbowano poradzić sobie w skomplikowanym czasie, gdy już nie było wojny, a jeszcze nie było pokoju. Doskonała książka – warta wszelkich zdobytych i niezdobytych nagród i wyróżnień!




Bronka Nowicka – Nakarmić kamień
Dziękuję jury Nagrody Literackiej Nike za werdykt, dzięki któremu odkryłam tę drobną książeczkę, która wypełniła mi myśli i zmysły na wiele dni. Mini opowiadania/ proza poetycka/ wiersze? Nie ma sensu tego definiować, warto spróbować zagłębić się z opisywanym świecie. Zdecydowanie książka, która najbardziej  mnie „nakarmiła” w tym roku.




Anna Dziewit- Meller – Góra Tajget
Powieść o lęku. Tamtym sprzed lat i całkiem współczesnym, tak jakby odziedziczonym. Opowiada o Śląsku i o nazistowskiej akcji T4 wymierzonej w chorych, niepełnosprawnych, w tym również w dzieci. Trafiły do szpitala psychiatrycznego i nigdy z niego nie wróciły. Temat tak mocny, że trudno o tej książce zapomnieć.




Monika Sznajderman - Fałszerze pieprzu. Historia rodzinna
Mądre spojrzenie wstecz na losy rodziny. Autorka opisuje swoich przodków, ich dokonania i życiowe wybory, te najtrudniejsze z czasów wojny. I co najważniejsze nie ocenia poglądów, nie kwalifikuje czynów. Przygląda się zdarzeniom, przedstawia okoliczności. Czy zrozumiemy ich motywacje? Dobra książka o polskiej pogmatwanej historii. 



Zeruya Shalev - Ból
Przeczytałam z zachwytem wszystkie dotychczas wydane książki tej autorki. Jej najnowsza powieść to znów mistrzowsko uchwycony portret kobiety na życiowym zakręcie, która miota się targana skrajnymi uczuciami. Jak często my sami stojąc przed trudnym wyborem. A opisywany ból bywa fizyczny, psychiczny, emocjonalny, duchowy...
I już czekam na kolejną powieść.