najlepsze przeczytane w 2016 roku - kolejność przypadkowa
Beata Guczalska – Trela
Choć to książka raczej dla teatromanów to jednak w zalewie
książek o celebrytach/znanych ludziach/aktorach zasługuje na szczególną uwagę.
Zarówno z powodu jej bohatera jak i sposobu napisania. Trela wybitnym aktorem
jest i nic nikomu nie musi udowadniać. Ale jest także osobowością teatru i
chodzącą legendą złotej ery krakowskiego Starego Teatru. A Beata Guczalska doskonale
to udokumentowała i świetnie napisała dobrą książkę o aktorstwie.
Elizabeth Strout – Mam na imię Lucy
Pięknie napisana powieść o życiu. O kruchej i jednocześnie niezwykle silnej więzi córki z matką. O frustracjach i upokorzeniach z czasów dzieciństwa i dojrzewania, które mogą być przyczyną kolejnych klęsk lub impulsem do zmiany i poszukiwania lepszego życia. Inspirujące.
Utalentowana autorka, za poprzednią powieść Olive Kitteridge otrzymała nagrodę Pulitzera, a HBO na jej podstawie nakręciło serial.
Witold Szabłowski – Sprawiedliwi zdrajcy
Jedna z najważniejszych książek
reportażowych jakie przeczytałam. Mądra, wyważona, gęsta od prawdziwych emocji.
W lawinie tragicznych zdarzeń pozwala zauważyć człowieczeństwo. I mimo
upiornych zdarzeń daje jednak odrobinę nadziei, że zawsze można zachować się
przyzwoicie. Budujące.
Szczepan Twardoch – Król
Jest dokładnie tak jak w zapowiedzi wydawnictwa,
cytuję: „Warszawa. Burzliwe lata
trzydzieste XX wieku. Wielokulturowy, podzielony świat u progu drugiej wojny
światowej, targany konfliktami narodowymi, politycznymi, społecznymi - w całej
złożoności, pokazany nieraz drastycznie, ostro, szokująco. Zwroty akcji,
romanse, gwałty, ćwiartowanie ciał, szantaże, przewroty polityczne - tu zaciera
się granica między życiem codziennym, polityką, a gangsterką.”
Dodam
tylko, że świetnie się czyta.
Magdalena Grzebałkowska – 1945. Wojna i pokój
Zdawać by się mogło, że koniec wojny to powszechny stan
błogości. Tymczasem Magdalena Grzebałkowska (pracowita i utalentowana) przeprowadza nas przez 12 miesięcy 45 roku dotkliwie obrazując jak próbowano
poradzić sobie w skomplikowanym czasie, gdy już nie było wojny, a jeszcze nie
było pokoju. Doskonała książka – warta wszelkich zdobytych i niezdobytych
nagród i wyróżnień!
Bronka Nowicka – Nakarmić kamień
Dziękuję jury Nagrody Literackiej Nike za werdykt, dzięki któremu
odkryłam tę drobną książeczkę, która wypełniła mi myśli i zmysły na wiele dni. Mini
opowiadania/ proza poetycka/ wiersze? Nie ma sensu tego definiować, warto
spróbować zagłębić się z opisywanym świecie. Zdecydowanie książka, która
najbardziej mnie „nakarmiła” w tym roku.
Anna Dziewit- Meller – Góra Tajget
Powieść o lęku. Tamtym
sprzed lat i całkiem współczesnym, tak jakby odziedziczonym. Opowiada o Śląsku i
o nazistowskiej akcji T4 wymierzonej w chorych, niepełnosprawnych, w tym również
w dzieci. Trafiły do szpitala psychiatrycznego i nigdy z niego nie
wróciły. Temat tak mocny, że trudno o tej książce zapomnieć.
Monika Sznajderman - Fałszerze pieprzu. Historia
rodzinna
Mądre spojrzenie wstecz na losy rodziny. Autorka opisuje swoich przodków, ich dokonania i życiowe wybory, te najtrudniejsze
z czasów wojny. I co najważniejsze nie ocenia poglądów, nie kwalifikuje czynów.
Przygląda się zdarzeniom, przedstawia okoliczności. Czy zrozumiemy ich motywacje? Dobra książka o polskiej pogmatwanej historii.
Zeruya Shalev - Ból
Przeczytałam z zachwytem wszystkie dotychczas wydane książki
tej autorki. Jej najnowsza powieść to znów mistrzowsko uchwycony portret kobiety
na życiowym zakręcie, która miota się targana skrajnymi uczuciami. Jak często my sami stojąc przed trudnym wyborem. A opisywany ból bywa fizyczny, psychiczny, emocjonalny,
duchowy...
I już czekam
na kolejną powieść.








