niedziela, 18 sierpnia 2019

Anna Kozłowska - Robert Redford: golden boy appearance





Niebieskie spojrzenie, słoneczny blond bujnie roztrzepanych włosów, sylwetka uniwersyteckiego bejsbolisty. I mocna szczęka ze śnieżnobiałymi zębami amerykańskiego sukcesu. Dodajmy do tego lawinę wdzięku i uśmiech, który rozchodzi się po całym ciele rozanielonej nim kobiety. Złoty chłopiec z Kalifornii. To wygląd zdefiniował jego bycie przed kamerą. „Najbardziej obiecujący nowy aktor” - Złoty Glob za jedną z pierwszych ważnych ról w 1966 roku – „Ciemna strona sławy” z Natalie Wood. A potem już tylko kolejne sukcesy. Głównie jednak jako tego najpiękniejszego, najprzystojniejszego. Cóż z takim wyglądem trudno nie być „cute”. Role jednak budował nie tylko na szelmowskich minach. Zwłaszcza te politycznie zaangażowane dały szansę na głębszą wypowiedź. Ale też zdarzyło mu się dostać nominację do Złotej Maliny jako najgorszy aktor w „Niemoralnej propozycji”, choć wiele oglądających bardzo chętnie zamieniło by się z Demi Moore, nawet bez tego miliona za noc… Oscara otrzymał za reżyserię filmu „Zwyczajni ludzie” i nominację za reżyserię filmu „Quiz Show”. W 2002 roku odebrał honorowego Oscara za całokształt. Jest też inicjatorem ważnego festiwalu kina niezależnego Sundance Film Festiwal. 7 sierpnia 2018 ogłosił, że kończy karierę. A ledwie skończył osiemdziesiątkę! Ale skoro już w filmie nie zagra, to przyjrzyjmy się tym najbardziej redfordowskim rolom w jego karierze:



Boso w parku / Barefoot in the Park, reż. Gene Saks, 1967
Błaha komedyjka o tarapatach młodziutkiego małżeństwa. Temperamentna Jane Fonda i Robert Redford jako nieskazitelnie poprawny chłopiec z dobrego domu z aspiracjami na karierę nowojorskiego prawnika. Ale w brawurowo zagranej scenie, gdy sponiewierany alkoholem boso biega po parku, a potem szamoce się na dachu, pokazał, że złoty chłopiec z Kalifornii oprócz urody ma również sporo talentu.


Butch Cassidy i Sundance Kid / Butch Cassidy and Sundance Kid, reż. George Roy Hill, 1969   
Film legenda. Dwie ikony kina w jednym kadrze. Nie często przydarza się w kinie tak iskrząca para. Są jak marzenie o ludzkiej przyjaźni. Duet wyśmienity. Z pozoru lekki i zabawny, ale jednak z olbrzymią dawką życiowego ciężaru.


Kandydat/ The Candidate, reż. Michael Ritchie, 1972
Cała prawda o amerykańskiej polityce. Przeanalizowana kampania wyborcza i wymagania wobec kandydata. Machina ruszyła i coś musi napędzać jej tryby. Świetna kreacja Redforda, którego bohater powoli grzęźnie w tej papce. Zanim zachwyciły „Idy marcowe” był „Kandydat”!


Tacy byliśmy / The Way We Were, reż. Sydney Pollack, 1973
No niestety, w tym filmie wygląda jak najpiękniejsze stworzenie świata. Boski Apollo albo którykolwiek z cudów świata. Nawet politycznie zaangażowana intelektualistka (Barbra Streisand) straci dla niego głowę. Bo któż by nie stracił. Ale Redfordowi udaje się jeszcze sporo opowiedzieć o uprzywilejowanym białym mężczyźnie z dobrej szkoły w amerykańskich powojennych czasach. O rozterkach, wyborach, konsekwencjach.


Żądło / The Sting, reż. George Roy Hill, 1973 
Klasyka kina gangsterskiego. I znów Redford i Newman. Zawadiackie śliczne chłopaki, którzy rozumieją się bez słów. I bawią się z brawurową fantazją. Nic nie robi lepiej niż pointa tego filmu!  


Wielki Gatsby / The Great Gatsby, reż. Jay Clayton, 1974
Boskie wcielenie Gatsbiego. Elegancki. Piękny. Bogaty. Lekko nieobecny. Niezrozumiany. Redford doskonale nosi wytworne garnitury. Ale w tym filmie równie dobrze nosi w sobie cień zmarnowanego pokolenia, które tak dotkliwe opisał Fitzgerald. Golden boy kina podskórnie czuje „pięknych i przeklętych” golden boya literatury.



Trzy dni kondora / Three Days of the Condor, reż. Sydney Pollack, 1975
Redford umie budować napięcie. Mroźne przenikliwe oczy, lekki niepokój i już jesteśmy cali w strachu. Osaczeni. Thriller polityczny to wymarzone okoliczności dla aktorskich działań Redforda. Mało tekstów, mnóstwo emocjonujących spojrzeń.



Wszyscy ludzie prezydenta / All the President's Men, reż. Allan J. Pakula, 1976
Kino polityczne w najlepszym wydaniu. W znakomitym duecie z Dustinem Hoffmanem doprowadzą do wybuchu afery Watergate. Inteligentni, przenikliwi, dociekliwi. I nieustraszeni. Takich dziennikarzy potrzebuje świat.



Więzień Brubaker /Brubaker, reż. Stuart Rosenberg, 1980
Brubaker jako nowy naczelnik więzienia trafia tam najpierw jako zwykły więzień. Dzięki temu odkrywa wszelkie mroki tego miejsca. I staje do walki z korupcją, brakiem moralności i brutalnością. Sam przeciw wszystkim, by naprawić zło. Wstrząsnąć sumieniem Ameryki. Redford – idealista.



Pożegnanie z Afryką / Out of Africa, reż. Sydney Pollack, 1985
Takie piękne antidotum na złego męża. Męski jak z Hemingwaya. Z pełną listą kobiecych wymagań: zaradny, opiekuńczy, dowcipny, seksowny. Ale nieuchwytny. Bo z pasją. Ach i to najbardziej romantyczne mycie włosów w historii kina…

Zawód szpieg / Spy Game, reż. Tony Scott, 2001
Spotkanie dwóch uroczych złotych chłopców w jednym filmie. I pięknej historii o sile miłości i o sile męskiej przyjaźni. Ale ten film to sztafeta pokoleń. Tak jakby pogodzony z upływem czasu Redford przekazywał młodszemu koledze swoje miejsce. Stary mistrz uczy młodzika fruwać. Świetnie się panowie razem komponują.

Wszystko stracone / All Is Lost, reż. J. C. Chandor, 2013
Monodram. Bez słów. Wymarzona rola dla aktora, który nic już nie musi udowadniać. Sam przed kamerą. Zmierzony z żywiołem wody i własną psychiką. Walczy o przetrwanie. Stary (czytaj: mądry) wilk morski nie potrzebuje ani słów ani innych ludzi, by opowiedzieć o ludzkiej egzystencji. Wszystko wypisane na twarzy, w mimice, w spojrzeniu. I tak delikatnie niknie światło w jego oczach.



Gentelman z rewolwerem / The Old Man & the Gun, reż. David Lowery, 2018
Rola na pożegnanie. Z kinem i własnym wizerunkiem. I oczywiście z uroczym przymrużeniem oka. Cudowny powrót do czasów złodziejaszków w dobrze skrojonych marynarkach, którzy rabują banki z „dzień dobry” i z szarmanckim uśmiechem. Nostalgiczny.  A 80-letni Redford wciąż z wdziękiem, którego zagrać się nie da. Z tym trzeba się urodzić.