Piękny, uwodzicielski, zmysłowy. Wrażliwy i nieśmiały.
Po alkoholu impulsywny, agresywny. Żywiołowy i namiętny jak na Włocha przystało.
Artysta przeklęty. Naznaczony chorobą, która zapewniała bliską śmierć. Krótkim,
intensywnym życiem wpisał się w swoją tragiczną legendę. Umarł 102 lata temu nie
skończywszy 36 lat.
„Zawsze nosił w kieszeni książkę z wierszem”.
Młody i wykształcony na włoskich mistrzach trafił w
wir paryskiej bohemy i artystycznej awangardy. Cygański tryb życia, dywagacje o
sztuce. Szybko udowodnił talent. Nazywany Rafaellem XX wieku zostawił po sobie
obrazy dziś warte setki milionów dolarów. W maju 2018 zapłacono rekordowe 157
milionów dolarów za akt „Nu couché” – czwarty najdroższy obiekt sprzedany
kiedykolwiek na aukcji i najdroższy sprzedany w prestiżowym domu aukcyjnym Sothesby’s.
Rozpoznawalny dzięki charakterystycznym liniom i kolorom. Malował ludzi. Przyjaciół,
znajomych i nieznajomych. Szkicami płacił rachunki w barze. Pociągły owal
twarzy, nienaturalnie wydłużone szyje. Tymi skromnymi środkami wydobywa osobowość portretowanej postaci. Kilka eleganckich pociągnięć i od razu
widać, że to ręka „Modi”.
„Nie szukam ani realizmu, ani braku realizmu, ale
raczej podświadomego, tajemniczego instynktu tkwiącego w rasie ludzkiej.”
Portrety Modiglianiego przyciągają spokojem. Stonowanym
kolorem. Minimalizmem. Bywa, że lekko niepokoją. Bo oczy, czy namalowane, czy
nie, zabierają nas w podróż do wnętrza. Postaci z obrazów Modiglianiego są
delikatne, kruche. Uwolnione od miejsca, czasu i akcji. Nigdzie się nie
spieszą. Przyciągają oczami. Ani otwartymi, ani zamkniętymi. Nie opowiadają
historii, ale natychmiast wchodzą w intymne relacje. Bliskie spotkanie tylko
jeden na jeden. Mają dla nas czas, byśmy im się przyjrzeli. Koją melancholią.
„Szczęście jest aniołem o poważnej twarzy.”
Ostanie miesiące życia Modigliani spędził z Jeanne Hébuterne. Utalentowaną artystką i muzą. Matką ich córki, również Jeanne. Nierozłączni. Na przekór
rodzinie i całemu światu. Na południu Francji w nadziei, że słońce i pogoda
podleczą umierające ciało Modigliani maluje portrety Jeanne. W ostatnich 2
latach życia namalował 25 portretów swojej ukochanej. Jeanne w szaliku, w
żółtym swetrze, w kapeluszu, w ciąży. Nie doczekają narodzin drugiego dziecka.
24 stycznia 1920 Modigliani umiera. Jeanne wyskakuje z ostatniego piętra
kamienicy rodziców. Dziś leżą we wspólnym grobie na paryskim cmentarzu Père-Lachaise.












