niedziela, 15 marca 2020

Dziewiąty marca dwa tysiące dwadzieścia


Od kilku dni cała Europa pogrąża się w niespotykanym dotąd kryzysie. Jednak udaje się nam go pokonać dzięki ludzkiej solidarności. Siły dodają wszelkie akty wspólnotowe, jednym z nich jest dzielenie się sztuką. Dla Włochów jednym z fundamentalnych tekstów w tym trudnym czasie stał się wyjątkowy wiersz Mariangeli Gualtieri, dziewiąty marca dwa tysiące dwadzieścia. Za zgodą autorki publikuję jego tłumaczenie w języku polskim. 


Mariangela Gualtieri

dziewiąty marca dwa tysiące dwadzieścia


Właśnie to chcę ci powiedzieć,

musieliśmy się zatrzymać.

Wiedzieliśmy o tym. Wszyscy to czuliśmy

że zbyt było szalone

nasze działanie. Nasze pochłonięcie sprawami.
                                                                           
Sami od siebie dalecy.

Wzruszanie każdej godziny – czynienie jej urodzajną.

Musieliśmy się zatrzymać

i nie byliśmy w stanie.

Trzeba było zrobić to razem.

Zwolnić tempo biegu.

Ale nie byliśmy w stanie.

Nie było takiego ludzkiego wysiłku

który mógłby nas powstrzymać.

A ponieważ to

było wspólne ciche marzenie

jak podświadoma tęsknota -

może nasz gatunek posłuchał

rozkuł łańcuchy, które trzymały w pętach

nasze nasienie. Otworzył 

najbardziej sekretne pęknięcia

i pozwolił wejść.

Może dlatego później nastąpił ten skok

między gatunkami – z nietoperza na nas.

Coś w nas chciało wyrwać się na wolność.

Być może, nie wiem.

Teraz jesteśmy w domu.

Złowrogie jest to, co się dzieje.

Ale lśni też złoto, tak wierzę, w tym dziwnym czasie

Może to są dary.

Okruchy złota dla nas. Jeśli sobie pomożemy.

Słychać głośne wezwanie

gatunku w tej chwili i jako gatunek teraz

musi postrzegać się każdy z nas. Wspólny los

Trzyma nas tutaj. Wiedzieliśmy. Ale nie za dobrze.

Albo wszyscy albo nikt.

Potężna jest ziemia. I naprawdę żywa.

I czuję ją rozmyślającą o czymś,

czego nie znamy.

Czy to właśnie się teraz wydarza? Rozważmy

Co jeśli to nie ona wprawia w ruch.

Jeśli prawo, które utrzymuje na właściwej drodze

cały wszechświat, czy to, co się zdarza, pytam samej siebie

nie jest właśnie pełnym wyrażeniem tego prawa

które rządzi także nami – tak samo jak

każdą gwiazdą – każdą cząsteczką kosmosu.

Jeśli ciemną materią byłoby to

współistnienie wszystkiego w ferworze

życia, z oczyszczającą śmiercią, która  przychodzi

zaprowadzić równowagę w  każdym gatunku.

Trzeba trzymać w środku własną miarę, na swoim miejscu

poprowadzoną. To nie my

stworzyliśmy niebo.

Bezsilny głos, bez słów

mówi nam teraz, by zostać w domach, jak dzieciom

które poważnie nabroiły, nie wiedząc czym,

i nie dostaną całusów, nikt ich nie przytuli.

Każdy w zatrzymaniu

które ciągnie nas w tył,  być może w powolny rytm

pradawnych kobiet, naszych pramatek.

Częściej patrzeć w niebo,

malować ochrą martwych. Upiec po raz pierwszy

chleb. Dobrze przyjrzeć się innej twarzy. Śpiewać

cicho, by uśpić dziecko. Po raz pierwszy

uścisnąć dłonią inną dłoń

Poczuć silne porozumienie. Poczuć, że jesteśmy razem.

Jeden organizm. Cały gatunek

Nosimy w sobie. W sobie go ratujemy.

Do tego uścisku

dłoni z dłonią kogoś innego

do tego prostego gestu, który dziś jest zakazany -

powrócimy z głębszym zrozumieniem. 

Będziemy wciąż tutaj, bardziej uważni, wierzę w to. Bardziej delikatna

będzie nasza dłoń w tworzeniu życia.

Teraz już wiemy jak smutno jest stać

daleko na jeden metr od siebie.



tłum. Kamila Straszyńska




   

1 komentarz:

  1. Pani Kamilo, to niewątpliwie piękny wiersz. Dziękuję za tłumaczenie i za udostępnienie.
    W ramach komentarza pozwalam sobie podzielić się swoim wierszem, będącym emocjonalną reakcją na to, co się obecnie dzieje.

    Wszystkiego dobrego na ten szczególny czas!
    Monika Mularska-Kucharek

    "Przystanek nie na żądanie"

    Jeszcze WCZORAJ biegłeś przed siebie
    byle zdążyć na czas i sprostać wyzwaniom.
    W natłoku spraw i z potem na czole,
    marzyłeś nieśmiało o chwili wytchnienia.
    Trudno się zatrzymać, gdy życie pędzi,
    więc goniłeś, by nie zostać w tyle.

    I któż by pomyślał, że to piękne pędzące życie
    wysadzi cię na przystanku nie na żądanie.
    I każe siedzieć w miejscu, w znacznej niepewności,
    niczym w szczerym polu i totalnym zagubieniu.
    I że DZIŚ zatrzymają się wszyscy, jak jeden mąż,
    by zdać egzamin z istoty człowieczeństwa.

    I choć zegary nie stanęły, to czas się zatrzymał,
    a z nim cały świat, oczekujący bogini szczęścia.
    Zatem wiedząc, że JUTRO ruszysz z miejsca,
    dziś nabierz sił, pokonaj lęk i nie zawiedź rozsądku.
    Z ludzką mądrością łatwiejsza bywa droga,
    Z odwagą i wiarą raźniej iść w nieznane strony.

    OdpowiedzUsuń