sobota, 23 kwietnia 2016

Kamila Straszyńska - Nie jesteś sam, bracie

Dziś wielkie święto. Wręcz atak. Jedna twarz zdominowała ostatnio całą przestrzeń publiczną. Twarz i liczba 400. Można nawet kupić bilety do teatru za 400 groszy.  Cały świat celebruje szekspirowską okrągłą rocznicę.  I nie ma w tym nic dziwnego, w końcu mowa o dramaturgu wszechczasów. Mam wrażenie, że Szekspir jest obecny w naszym życiu nie tylko dzisiaj, a od pierwszej do ostatniej sekundy. Ta obecność w kulturze europejskiej jest tak oczywista jak to, że patrząc w lustro widzę własne odbicie. A jeśli przeglądam się w lustrze swojej tożsamości kulturowej, to ta obecność stanie się wręcz fizyczna i spojrzę w oczy geniusza ze Stratfordu. Bo kim jest dla nas - Europejczyków - Szekspir?  Czy jest tylko wybitnym pisarzem, autorem słynnych sztuk? Jednym z punktów na liście lektur wykształconego człowieka?


Szekspir jest stworzycielem świata. Ten genialny w swojej prostocie, wnikliwy obserwator rzeczywistości, potrafił w słowach oddać sens wszystkich targających nami uczuć i emocji. W swoich dramatach wytłumaczył nam czym są ambicja, zazdrość, pożądanie, miłość. Dał nam podstawy wspólnej wyobraźni, która jest pierwszym krokiem do prawdziwego (po)rozumienia. Gdy mówię, że "źle się dzieje w państwie duńskim", albo pytam: "Romeo, czemu ty jesteś Romeo", nie muszę dodawać nic więcej. Nieważne gdzie jestem. To prawdziwie uniwersalny język,  który jest zrozumiały nawet w chaosie spod wieży Babel. Choć nie wiem jak wielkie poczucie wyobcowania towarzyszyłoby mi w dalekiej i długotrwałej podróży, Szekspir jest szansą na nić porozumienia. Żaden inny autor nie ma takiej siły oddziaływania, bo też żaden inny nie zagłębił się tak w to, co wspólne wszystkim ludziom. Żaden inny tak dobrze nie pojął sensu ludzkich uczuć.

Oprócz tego Szekspir, choć nie stąpa po ziemskim padole już od czterech wieków, jest dla nas bliskim, wspierającym przyjacielem. Ile razy wydawało nam się, że tylko my jedni na całym globie przeżywamy niewyobrażalne katusze zawiedzionych miłości czy boimy się własnych (czasem mrocznych) ambicji. Że tylko my zastanawiamy się po co i dlaczego żyjemy. Szekspir jest tym, który mówi: Nie jesteś sam, bracie. Uświadamia nam, że pewne pragnienia i obawy dzielimy wszyscy. Odsłania przed nami nasze dusze. Czytając Szekspira patrzymy na samych siebie z dystansu. Tak, jakbyśmy rozmawiali z mądrym przyjacielem, dzięki któremu zaczynamy rozumieć samych siebie.

Istnieje tysiąc teorii spiskowych na temat prawdziwej tożsamości autora "Hamleta". Jednak zadawanie sobie pytania: kto napisał sztuki Szekspira wydaje mi się zupełnie pozbawione sensu. Kimkolwiek nie byłaby ta osoba i tak dla całego świata jest... Szekspirem. Gdyby nie istniał, musielibyśmy go wymyślić. (Jak na stworzyciela świata przystało). Czy ktokolwiek mógłby chwycić jego czaszkę i powiedzieć: "Alas, poor Shakespeare, I knew him" i być w tym naprawdę szczerym i przekonującym? Czy ktokolwiek mógłby potwierdzić jego istnienie/ nieistnienie niepodważalnym dowodem? Ciężko powiedzieć, ale ostatecznie jedna twarz stała się symbolem, którego nie jest w stanie obalić żadna teoria. Próby zniszczenia mitu wielkiego dramaturga przypominają trochę złowieszcze plany przejęcia władzy nad światem z filmów science - fiction. Teraz ja, badacz mrocznych tajemnic przeszłości, obalę podstawy rzeczywistości i przejmę kontrolę nad ludzkością! Przykro mi, badaczu, to się nie uda. To jest legenda, na której opiera się ludzka wyobraźnia od 400 lat i będzie się opierać co najmniej drugie tyle.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz