Dziś
wielkie święto. Wręcz atak. Jedna twarz zdominowała ostatnio całą przestrzeń
publiczną. Twarz i liczba 400. Można nawet kupić bilety do teatru za 400
groszy. Cały świat celebruje
szekspirowską okrągłą rocznicę. I nie ma
w tym nic dziwnego, w końcu mowa o dramaturgu wszechczasów. Mam wrażenie, że
Szekspir jest obecny w naszym życiu nie tylko dzisiaj, a od pierwszej do
ostatniej sekundy. Ta obecność w kulturze europejskiej jest tak oczywista jak
to, że patrząc w lustro widzę własne odbicie. A jeśli przeglądam się w lustrze
swojej tożsamości kulturowej, to ta obecność stanie się wręcz fizyczna i
spojrzę w oczy geniusza ze Stratfordu. Bo kim jest dla nas - Europejczyków -
Szekspir? Czy jest tylko wybitnym
pisarzem, autorem słynnych sztuk? Jednym z punktów na liście lektur
wykształconego człowieka?
Szekspir
jest stworzycielem świata. Ten genialny w swojej prostocie, wnikliwy obserwator
rzeczywistości, potrafił w słowach oddać sens wszystkich targających nami uczuć
i emocji. W swoich dramatach wytłumaczył nam czym są ambicja, zazdrość,
pożądanie, miłość. Dał nam podstawy wspólnej wyobraźni, która jest pierwszym
krokiem do prawdziwego (po)rozumienia. Gdy mówię, że "źle się dzieje w
państwie duńskim", albo pytam: "Romeo, czemu ty jesteś Romeo",
nie muszę dodawać nic więcej. Nieważne gdzie jestem. To prawdziwie uniwersalny
język, który jest zrozumiały nawet w
chaosie spod wieży Babel. Choć nie wiem jak wielkie poczucie wyobcowania
towarzyszyłoby mi w dalekiej i długotrwałej podróży, Szekspir jest szansą na
nić porozumienia. Żaden inny autor nie ma takiej siły oddziaływania, bo też
żaden inny nie zagłębił się tak w to, co wspólne wszystkim ludziom. Żaden inny
tak dobrze nie pojął sensu ludzkich uczuć.
Oprócz
tego Szekspir, choć nie stąpa po ziemskim padole już od czterech wieków, jest
dla nas bliskim, wspierającym przyjacielem. Ile razy wydawało nam się, że tylko
my jedni na całym globie przeżywamy niewyobrażalne katusze zawiedzionych
miłości czy boimy się własnych (czasem mrocznych) ambicji. Że tylko my
zastanawiamy się po co i dlaczego żyjemy. Szekspir jest tym, który mówi: Nie
jesteś sam, bracie. Uświadamia nam, że pewne pragnienia i obawy dzielimy
wszyscy. Odsłania przed nami nasze dusze. Czytając Szekspira patrzymy na samych
siebie z dystansu. Tak, jakbyśmy rozmawiali z mądrym przyjacielem, dzięki
któremu zaczynamy rozumieć samych siebie.
Istnieje
tysiąc teorii spiskowych na temat prawdziwej tożsamości autora
"Hamleta". Jednak zadawanie sobie pytania: kto napisał sztuki
Szekspira wydaje mi się zupełnie pozbawione sensu. Kimkolwiek nie byłaby ta
osoba i tak dla całego świata jest... Szekspirem. Gdyby nie istniał,
musielibyśmy go wymyślić. (Jak na stworzyciela świata przystało). Czy
ktokolwiek mógłby chwycić jego czaszkę i powiedzieć: "Alas, poor
Shakespeare, I knew him" i być w tym naprawdę szczerym i przekonującym?
Czy ktokolwiek mógłby potwierdzić jego istnienie/ nieistnienie niepodważalnym
dowodem? Ciężko powiedzieć, ale ostatecznie jedna twarz stała się symbolem,
którego nie jest w stanie obalić żadna teoria. Próby zniszczenia mitu wielkiego
dramaturga przypominają trochę złowieszcze plany przejęcia władzy nad światem z
filmów science - fiction. Teraz ja, badacz mrocznych tajemnic przeszłości,
obalę podstawy rzeczywistości i przejmę kontrolę nad ludzkością! Przykro mi,
badaczu, to się nie uda. To jest legenda, na której opiera się ludzka
wyobraźnia od 400 lat i będzie się opierać co najmniej drugie tyle.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz