Czy
istnieją rzeczy wieczne? Co w ogóle znaczy "wieczny"? Istnieją przecież zjawiska, które trwają w
czasie i przestrzeni nawet przez setki lat, ale tak bardzo tracą na ważności,
że nawet ich nie dostrzegamy. Niektóre przyjmujemy za pewnik, stały element rzeczywistości.
Tak zazwyczaj pojmujemy też dzieła sztuki. Vita brevis, ars longa. Artystom
wydaje się, że zyskują nieśmiertelność pozostawiając po sobie niezniszczalną
spuściznę. To, co może jednak zburzyć pomnik trwalszy niż ze spiżu, to
zapomnienie. Co z tego, że przetrwają manuskrypty, że obrazy będą wisiały za
szklaną osłoną, jeśli zostaną zapomniane, wyrzucone ze społecznej wyobraźni?
Czy wtedy, nawet gdy będą fizycznie istnieć, będą wieczne?
Dzisiejsza
sztuka opiera się w głównej mierze na konceptualizmie. Ten barokowy charakter
objawia się w wielu aspektach współczesności. Na intrygującym pomyśle,
intelektualnej rozkoszy rozwiązywania zagadek zamkniętych w dziele bazują
przede wszystkim sztuki wizualne. W zasadzie już od Duchampa i dadaistów koncept
zaczął przeważać nad aspektem technicznym wykonania. Teorie artysty są
absolutną podstawą do obcowania z jego pracami. Filozofia bywa jedynym powodem,
dla którego dany przedmiot pojmujemy jako sztukę. Dlatego od doktryny należy
zacząć, albo chociaż na niej skończyć. Zazwyczaj trzeba przebyć drogę przez
negację wszystkiego, co dotąd było pewne.
Współcześni
artyści negują nie tylko dotychczasowe techniki artystyczne, ale także przekonania,
przyzwyczajenia i obecną filozofię postrzegania sztuki. Jak to robią? Podam
bardzo aktualny przykład. W notabene Wiecznym Mieście pojawiła się ostatnio (w tym miesiącu) nowa praca Williama
Kentridge'a. Wzdłuż Tybru narysowane zostały postaci i fragmenty historii
Rzymu, w losowej kolejności, tak triumfy, jak i porażki (tytuł dzieła to Triumphs and Laments). Przechadzając się
nad rzeką, na długości 500 metrów możemy spotkać 80 figur. Są tam starożytni
bogowie i śmierć wyobrażająca średniowieczne plagi. Jest Wilczyca Kapitolińska
i Anita Ekberg w Fontannie Di Trevi. A wszystko wykonane techniką...
czyszczenia murów. Projekty Williama Kentridge'a jakby wyłoniły się z kamieni
po zmyciu z nich fragmentów kurzu minionych stuleci.

W
tej pracy Kentridge gra z ludzką pamięcią. Nie chodzi wyłącznie o to, że
przywołał przeszłość. Odświeżając ściany, odświeżył też zbiorową pamięć miasta
i jego mieszkańców. Ale siłą tego projektu jest niezwykle odważny koncept.
Koncept zapomnienia. Ze względu na technikę wykonania za kilka lat rysunki
znikną. Jest to pewne i w pełni świadome ze strony artysty. W tej odwadze
stworzenia czegoś, co przestanie istnieć, znajduję coś niezwykle wzruszającego.
To prawdziwie głęboka refleksja nad przemijaniem i naszą pamięcią. To wielka
moc autora w nietrzymaniu się kurczowo nieśmiertelności. Pozwala przeminąć swojemu
dziełu, jak i on przeminie. I tak jak przeminęły wszystkie wymalowane wzdłuż
Tybru wydarzenia i osoby.
Nie
tylko innowacyjne metody i pomysły stanowią o randze dzieła sztuki. Wszak
rysunek to jedna z najbardziej tradycyjnych form sztuk pięknych. Także koncept
nie musi opierać się na pogłębionych studiach indyjskich rytuałów, by być
piękny i dający do myślenia. William Kentridge z całą prostotą swojego pomysłu,
stworzył coś, co podoba się i oku i duszy.
(Aż
ciśnie się na usta: mniej znaczy więcej.)
***
Nie tylko projekt Triumphs and Laments jest igraniem z ulotnością sztuki. William Kentridge pracując nad swoimi dziełami, często powraca do metody tworzenia wielu obrazów na jednym płótnie, zmazując poprzednie elementy. Stare rysunki znikają, żeby na ich miejsce mogły pojawić się nowe. Artysta rejestruje jednak wszystkie fazy na zdjęciach. W wyniku ich montażu powstają piękne, surrealistyczne animacje.
"Felix in exile" to impresja na temat straty. Opowiada o mężczyźnie, który dowiaduje się, że jego żona nie żyje. Warto dodać, że William Kentridge urodził się i wychował w RPA, gdzie na własne oczy widział skutki apartheidu. Jego prace często nawiązują do tego tematu i stanowią próbę rozliczenia się z przeszłością.
Więcej o artyście:





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz